/ Alice /
Gdyby ktoś powiedział mi, w wieku jedenastu, bądź dwunastu
lat, jak potoczy się moje życie, nigdy bym w to nie uwierzyła. Nie sądziłam, że
zostanę sierotą. Miałam jedynie brata, który troszczył się o mnie na tyle, na
ile było go stać. Rodzice zginęli w katastrofie lotniczej, w dzień moich
piętnastych urodzin. Był to dla mnie ogromny szok. Od tamtej pory, zaprzestałam
obchodzić dotychczas najważniejsze dwadzieścia cztery godziny w moim życiu. Owszem,
mieliśmy masę pieniędzy, które rodzice pozostawili na koncie w banku, ale to i
tak nic nie zmieniało. William zajął się firmą ojca, starał się uszczęśliwić mnie na siłę. Jednak nie o to, w tej chwili chodzi. Teraz, gdy
mam już pełne dwadzieścia lat, jestem po odwyku, mogę opowiedzieć swoją historię.
Dokładnie mówiąc, byłam narkomanką, ćpunką, czy jak wy to nazywacie. Dałam się
wciągnąć, czego bardzo żałuję. Na jakiś czas, straciłam moje trzy przyjaciółki,
Vanessę, Scarlett i Elizabeth. Od dziecka, byłyśmy nierozłączne. Zawsze
traktowałam je jak siostry i nie wyobrażałam sobie życia, dopóki nie poznałam
chłopaka, który przewrócił mi życie do góry
nogami. Ale może zacznijmy od początku. Nazywam się Alice Jones, mam
dwadzieścia lat i mieszkam w San Francisco. Wszystko zaczęło się od zwykłych
zakupów, które robiłam w supermarkecie. Na swoje osiemnaste urodziny, dostałam
od Willa samochód, miałam prawo jazdy od kilku miesięcy, więc postanowiłam
zacząć użytkować prezent. Tak też około godziny dwudziestej pierwszej, mój brat
poprosił, abym pojechała do sklepu po kilka potrzebnych mu produktów. Zgodziłam
się bez żadnego ale. Zawsze świetnie się
dogadywaliśmy. Kiedy byłam mała, mama powtarzała, że jesteśmy
rodzeństwem na medal. Wielokrotnie jej słowa, brzmiały mi w uszach, niczym
dzwon. Rodzice wiele znaczyli w moim życiu. Na pewno jak w życiu, każdego z
was. I może gdyby nie fakt, że oni zginęli, nie miałabym tak wielu problemów.
Ludzie nie patrzyliby na mnie z pogardą... Ale wracając do tematu. Kiedy właśnie
miałam zapłacić za zakupy, kasjer, obsługujący w tej chwili, zaczął bezczelnie
mnie podrywać.
- Cześć ślicznotko – mruknął kokieteryjnie, unosząc
jednocześnie obie brwi, ku górze. Nigdy nie pochwalałam sobie takiego
zachowania, tym bardziej, że byłam dobrze wychowaną osobą. Jeszcze wtedy,
miałam o sobie takie zdanie. Teraz, jest już inaczej. Jednak o tym powiem nieco
później.
- Nie jestem żadną ślicznotką. Po drugie, to chyba nie
ładnie podrywać klientów, prawda? – zapytałam, wkładając podawane przez szatyna
produkty, do koszyka. On przewrócił teatralnie oczyma, podał cenę, którą miałam
opłacić, a następnie grzecznie poprosił o mój numer telefonu. Oczywiście
odmówiłam, no bo jakby inaczej. Nie żebym gardziła chłopakami pracującymi w
supermarkecie. Po prostu nie podobał mi się jego styl bycia. Był zbyt
wyrachowany i pewny siebie. Nie ceniłam tego u ludzi, chociaż bardzo często,
obracałam się w owym towarzystwie. Westchnęłam bezgłośnie, jednocześnie
odchodząc od kasy. Chwilę później, gdy wybierałam jeszcze gazetę w kiosku,
Justin, bo tak miał na imię sprzedawca ( tak, wyczytałam to na plakietce ),
zszedł na przerwę. Dorównał mi kroku i ponownie zaczął prowadzić rozmowę.
- Proszę, daj mi swój numer. Dla ciebie to kilka cyfr, dla
mnie są one magiczne – zachichotałam cicho, słysząc jego słowa. Szatyn
odprowadził mnie do samochodu, nadal prosząc o jakikolwiek kontakt. Gdybym mu wtedy nie
uległa, może wszystko byłoby inaczej. Może nie musiałabym marnować życia na
szpitale psychiatryczne, odwyki, terapie. Nie przyniosłabym wstydu bratu i
między innymi sobie. Wielokrotnie zadawałam ciągle to samo pytanie. Co by
było gdyby? Wiem, że już nie mogę na nie odpowiedzieć. Lecz mimo wszystko, nic bym nie zmieniła. Nie żałuję, że poznałam nowych ludzi, że po raz pierwszy naprawdę się zakochałam.Współczuję tylko swoim bliskim, którzy musieli mnie w tamtym czasie znosić...
Z każdego
labiryntu jest jakieś wyjście, tylko jak je znaleźć?
Bardzo zaciekawił mnie twój prolog. Wszystko dobrze opisałaś, szkoda mi jej że w takim wieku straciła rodziców. Ale ma jeszcze brata, na którym mam nadzieję może polegać. Z tego co przeczytałam to Justin doprowadził do tego że jej życie się posypało, strasznie mnie zaciekawiłaś. Niecierpliwe czekam na pierwszy rozdział. Jeśli możesz do informuj mnie na gg : ) Mój numer już masz :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba i nie wiem co chcesz od tego prologu? Jeśli jeszcze raz napiszesz mi, że nie potrafisz pisać to na prawdę coś ci zrobię chociażby przez neta. Opisałaś najważniejsze uczucia i coś czuję, że rozdział pierwszy będzie zaczynał się właśnie od jej 18 lat. Z niecierpliwością, z resztą jak zawsze czekam na następny - nowy rozdział, który mam nadzieję pojawi się szybko.
OdpowiedzUsuńPS. Ten pomysł z cytatami/opisami na samym końcu strasznie mi się podoba, każesz w ten sposób ruszyć wyobraźnią czytelnika to niesamowite. Ehh nie wiem co jeszcze napisać więc powtórzę, że jest BOSKO ! <3
Kochana dawaj szybko nn ;*